wtorek, 13 maja 2014

I remember

 Pamiętam nasze spotkanie. Była ciepła czerwcowa noc. Siedziałem na ławce w parku, patrząc bezmyślne na to jak rośnie trawa. Bardzo interesujące zajęcie.Usypiałem z nudów, ale nie chciałem iść do domu. Bo po co wracać do miejsca gdzie Cię nie chcą? Wtedy przyszedłeś Ty. Usiadłeś obok i popatrzyłeś się na mnie. W Twych oczach widziałem dziwne iskierki, ból, samotność... Czarne, proste włosy okalały Twe Anielskie oblicze. Ten nocy myślałem, że widzę Cię po raz ostatni, jednak myliłem się.
  Co noc, o tej samej porze spotykaliśmy się w parku na "naszej" ławce. Pewnego razu na nadgarstkach miałeś bandaże. Patrzyłem na Ciebie wtedy jeszcze nic nie rozumiejącym wzrokiem. Gdy to wspominam chce mi się płakać. Opowiedziałeś mi o wszystkim. O problemach w domu, w szkole... A myślałem, że to ja mam popierdolone życie. Nie wiedząc co robić przytuliłem Cię.
 Codziennie myślałem nad Tym jak Ci pomóc, nad tym byś się nie krzywdził. Błagałem byś się nie ciął bo to nie jest rozwiązanie. Pewnego dnia mnie posłuchałeś. Jakże ja byłem szczęśliwy!
 Minęło pięć miesięcy naszej znajomości. Do tej pory kochałem Cię jak brata ale... Zakochałem się, tak bardzo mocno. Ty wolałeś dziewczyny...
 W końcu zdobyłem się na odwagę. Wyznałem co do Ciebie czuję. Byłem zdziwiony a jednocześnie szczęśliwy. Ty odwzajemniałeś to uczucie.
 Zaczęło się... nasz związek i problemy w mojej rodzinie. Nienawidzę ich, nienawidzę siebie. Chciałem z tym skończyć, zniknąć. Uratowałeś mnie. Do dziś pamiętam Twój zapłakany głos. Błagałeś bym żył... Spełniłem Twe błagania. W końcu głupio zabić się w swe urodziny...
 Mieliśmy zaplanowaną naszą wspólną przyszłość... piękny dom na wsi, dzieci i dwa psy... Tak piękne tak nierealne.
 Znów nie wytrzymałem... lecz Ty znów mnie uratowałeś. Dzięki tobie żyję. "Chcesz mnie zostawić?" mówiłeś. Nigdy Cię nie zostawię, NIGDY~!
 Walentynki... Dostalem od Ciebie śliczny prezent, dziekuję. Mam nadzieję, że mój Ci się spodoba kochanie.
 Mam rany na całym ciele, które całujesz każdej nocy. Jestem taki głupi! Ciebie przed złem bronię a sam się w nie pakuję.
 "To koniec" słyszę z Twoich ust "Kocham kogoś innego" dodajesz. Dławię się własnymi łzami. Ale jak... przecież mieliśmy być razem do końca.. Obiecaliśmy sobie kiedyś, że po rozstaniu się nie zabijemy... Tak bardzo mam ochotę złamać tą obietnicę. Błagam spełnij moje ostatnie życzenie. Błagam bądź szczęśliwy. "Kocham Cie jak brata" mówisz. Dziękuje za ten rodzaj miłości, ale... Ja się w Tobie zakochałem... nie jesteś dla mnie bratem. Jesteś kimś więcej.
 Siedzę obok torów, nie nie chce się zabić jak zapewne myślą mochery gapiące się na mnie jak na debila. Przyszedłem rozmyślać. Patrzę na pociąg. Jak małe dziecko liczę jego wagony. Chce byś wrócił, byś mnie przytulił. Ja już nie mam siły płakać... Tęsknie za Tobą.
 Co będzie dalej? Nie wiem, to się okaże. Może spełni się mój sen i wrócisz? Boże jeżeli istniejesz, wysłuchaj mych modlitw...
____________________________________
Wróciłam kochani ale zapewne nie na długo ^^"