niedziela, 22 września 2013

Miyavi i Aoi

WITAJCIE! Oto jestem! A wraz ze mą nowa notka! Dedukacja dla mojego kochanego kociaka Anze. A  więc.... Miłego czytania :3
________________________________________________________________________


 Otwieram drzwi z kopa i wpadam zdyszany na salę. Rozglądam się wokół.
 - Ohayo…. – siadam na kanapie i biorę gitarę.
 - CZY TY WIESZ, KTÓRA JEST GODZINA?!  -  Kai staje prze de mną. Patrzę na zegarek, który wisi na ścianie.
 - Etto… 12.30 – odpowiadam grzecznie.
 - A, o której miała być próba?!
 - Eee…. – drapie się po głowie -  o 13? – zgaduję
 - O 10 IDIOTO! – drze się Tanabe.
 - Co się wydzierasz…. To tylko 2.5godzinki…..
 - TYLKO?!
 - Niomć – biorę gitarę- możemy zaczynać? 
 Kai kiwa głową na tak i siada za perkusją. Reita zsadza sobie Uruhe z kolan i sięga po bas. Warto dodać, że Pan Piękne Udo i Beznosy Są ze sobą…. Eh…. Są tacy kawaii, że aż się rzygać chce… Ale wróćmy do próby… Gram początek Cassis gdy na salę w podskokach wpada jebane Dziecko Tęczy…. Jak ja go nie znoszę…. Miyavi skacząc macha do każdego. Do mnie uśmiecha się dziwnie.
 - Dzień dobly wszystkim – mówi tym swoim dziecinnym głosikiem i siada na kanapie gryząc kciuka. Chłopaki przestają grać i odkładają sprzęt.
 - Nie mięliśmy przypadkiem robić próby? – majtam rękoma.
 - Mieliśmy, ale teraz musimy coś załatwić u szefa. Ty zostań i zajmij się Meevem – odpowiada mu Ruki. Mamrocze cos pod nosem. Dziecko Tęczy patrzy się na mnie.
 - Co się gapisz? – warczę
 - Ciemu  mnie Ne lubis? – pyta się smutny i patrzy na mnie z wzrokiem zbitego pieska. Wzruszam ramionami i odwracam się tyłem by odstawić moją gitarę.
 - Jesteś dorosłym człowiekiem, a zachowujesz się jak 5-letni bachor. Wkurza mnie to – odpowiadam lekceważąco. Odwracam się i patrzą na kanapę. GDZIE SIĘ PODZIAŁ TEN BACHOR?! Przekręcam głowę i patrzę na Dziecko Tęczy idące w stronę drzwi.
 - A ty dokąd? – łapie go za rękę
 -  Do domciu. Ne lubis mnie. Bije od ciebie dziwna enelgia – odpowiada
 - Nigdzie nie idziesz mam cię pilnować – warczę i sadzam go powrotem na kanapie.  Dziecko Tęczy robi naburmuszoną minę i strzela focha. Wzdycham głośno i przecieram zmęczone oczy. Sprzątam sprzęt starając nie zwracać się uwagi na latające wokół dziecko.
 - Ogarnij się! – warczę, szarpię go za rękę i uderzam w twarz. Miyavi upada na kolana, a  po jego czerwonych policzkach płyną łzy. Kucam przed nim.
 - Meev…. – wyciągam rękę w jego stonę, a on odsuwa się pod ścianę.
 - N-nie d-dotykaj m-mnie… - mówi cicho i drży. Patrzę na jego cierpiącą minkę.  Coś zakuło mnie w serduszku. Przybliżam się do niego, a on skula się bardziej.
 - Miyavi…. Nie chciałem…. Przepraszam – głaszczę Dziecko Tęczy po główce. Patrzy na mnie i płacze. Eh….. Nie wiedząc co mam robić obejmuje go delikatnie. Miyavi wpada mi w ramiona i płacze. To jest moja ulubiona koszula….. A służy za chusteczkę rozpłakanego dziecka…. Eh….
 - Ci…. Nie płacz – kołysze go w przód i w tył. Meev podnosi swój kolorowy łepek i uśmiecha się do mnie. Wyjmuje z torby misia i daje mu. Nie pytajcie skąd w mojej tobie się znalazł miś….
 - *,* to dla mnie? – pyta się z niedowierzeniem. Uśmiecha się lekko i czochram go po włoskach.
 - Tak skarbie – BOŻE CO JA POWIEDZIAŁEM?! Odbija mi na starosć….
 - Dziękuje Aois – siada na kanapie i bawi się z misiem. Patrzę na niego dokładnie. Na jego włosy otaczające jego główkę jak welon, na jego piękne oczy, zgrabny nos, usta zawsze uśmiechnięte i gotowe by zatopić je w namiętnym pocałunku…… Aoi więcej nie pijesz przed pracą! Dziecko Tęczy przeciąga się i ziewa cicho. Sięga po mysia i tuli się do niego. Patrzy przymulony na ścianę. Zrobił się strasznie blady. Kucam obok.
 - Meev… dobrze się czujesz?  - otrzymuje tylko lekkie kiwnięcie głową. Miyavi wstaje i idzie kawałek po czym osuwa się bezwładnie na podłogę. Podbiegam do niego.
 - Ej…. Obudź się! – potrząsam nim lekko. W tym samym czasie reszta Gazetek wkracza do Sali. Biorę MYV’ego na ręce i idę w stronę drzwi – zawożę go do siebie – mówię i biegnę do windy, która jak zwykle gdy jest potrzebna nie działa. Eh…. Mogli by ja w końcu naprawić…  Biegnę z prędkością światła po schodach i ide na parking. Otwieram drzwi samochodu i sadzam nieprzytomnego. Zapina go i siadam za kierownicą.
 Po paru minutach jestem pod moim domem. Otwieram drzwi i biorę nadal nieprzytomnego gitarzystę na ręce. Otwieram drzwi i kieruje się do sypialni. Kładę go wielkim łóżku i głaszcze po główce. Dziecko Tęczy budzi się następnego dnia. Otwiera swoje wielkie oczy i patrzy na mnie.
 - Co ja tu robię… - pyta się nieprzytomnie i tuli wielkiego misia, który leży na łóżku. Tak Spie z misiem! Nie pasi to wypierdalać…
 - Zemdlałeś Miyavi – dalej głaszcze go po główce. Gitarzysta przeciąga się ukazując swój strasznie chudziutki brzuszek i wystające żebra. – kiedy ostatnio jadłeś?
 - Eeee… tydzień temu? Ne pamiętam – odpowiada słodkim głosikiem. Nic dziwnego, że zemdlał. Ide do kuchni. Po kilku minutach wracam z wielką tacą kanapek.
 - Jedz – podtykam mu jedną z kanapek. On odwraca głowę jak dziecko.  Karmie go siłą. Odstawiam pusty talerz i głaszcze go po policzku. Miyavi uśmiecha się jak dziecko i wtula się po czym usypia. Kładę do i przykrywam.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

Miyavi siedzi u mnie już cały tydzień. Coraz mniej przeszkadza mi jego obecność. Od czasu do czasu przyłapuje się na tym, że patrzę na jego tyłek. Jemu najwidoczniej to nie przeszkadzało. W ciągu tego tygodnia mój dom zamienił się w muzeum pluszowych miśków pod patronatem szalonego Takamasy Lee Ishihary. Łazi za mną dosłownie wszędzie! Kai dał mi na jakiś czas wolę bym zaopiekował się dzieckiem. Dziecko Tęczy kręci się wokół mnie.
 - Czego chcesz? – mówię lekko zdenerwowany.
 - Na lącki – wyciąga łapki w moja stronę. Wzdycham i biorę go na ręce. Mimo swojego słodkiego wyglądu w środku jest diabłem! Uwierzcie mi na słowo…  Meev tuli się do mnie i ssie kciuka. Wzdycham cicho i całuje go w czółko. Ktoś puka do drzwi. Z gitarzystą na rękach otwieram drzwi, w których stoi Ruki.
 - Przeszkadzam w czymś? – pyta się z chytrym uśmieszkiem i wpada do salonu.
 - Może tak może nie.. czemuż to zaszczycam swój dom twoją obecnością – siadam obok sadzają sobie Dziecko Tęczy na kolana.
 - Kai przysłał mnie żebym sprawdził czy jeszcze żyjecie – uśmiecha się i mówi coś Meevowi na ucho po czym znika. Miyavi ziewa i przeciera oczka. Kładę go na różowej TAK! Różowej i puchatej pościeli i idę w stronę drzwi. Czuje, że łapie mnie za rękę. Patrzę na niego.
 -  Zostan… - mówi cicho . Kładę się obok niego. Miyavi tuli się do mnie i usypia. Patrzę na niego. Odgarniam kosmyk włosów wpadający mu w oczka. Wygląda jak aniołek. Głaszcze go po policzku. Gitarzysta mamrocze i ślini się przez sen. Śmieję się cicho i ścieram mu kciukiem ślinę. Gryzie mnie delikatnie w palec.  Kolorowo włosy przybliża się do mnie nadal śpiąc. Nachylam się nad nim i muskam delikatnie jego wargi. AOI  CO TY KURWA ROBISZ?!  Odsuwam się od niego. MYV warczy i wtula się we mnie. Głaszczę go po główce i tulę. Patrzę w ścianę i usypiam.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

 - No ale Aoi, no… -  jęczy Dziecko Tęczy.
 - NIE! Ile razy mam powtarzać, że nie wolno wchodzić na szafy?! – warczę i szarpię go za rękę. Miyavi spuszcza główkę zasłaniając włoskami małego siniaka. Tak uderzyłem go… ale nie mówmy o tym…. Dziecko Tęczy siada z fochem na kanapie i tuli wielgaśnego misia. Wzdycham i siadam obok niego. Meev wstaje i podchodzi do okna w podskokach. Patrzę na niego.
 - Aoiś… bo ja…. – rumieni się mocno. Staje za nim.
 - Co mi chcesz powiedzieć? – kładę mu rękę na ramieniu.
- Kocham Cię…. – słyszę ledwo dosłyszalny głosik. Miyavi odzie w stronę drzwi lecz ja łapię go za rękę i przyciągam go do siebie. Patrzy na mnie. Uśmiecham się lekko i muskam jego wargi moimi.
 - Też Cię kocham dziecinko – splatam palce jego łapki z moimi i całuje go lekko. Gitarzysta piszczy uradowany w moje usta i zarzuca mi ręce na szyję. Biorę go na ręce i zanoszę do sypialni. Tej nocy nie zmrużyliśmy oka nawet na kilka sekund.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*

 Jesteśmy ze sobą już 2 lata. 2 lata pełne dziwnych pluszaków, owocowych lizaków i różowej puchatej pościeli.




3 komentarze:

  1. AAAAAAAAA! dziękuje dziękuje dziękuje!!!!!!! to było cudowne kochanie omnomnomnom tyle pluszu i misi które uwielbiam miyavi aoi aaaaa geniusz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne, napisz następnym razem coś dłuższego *prosi*. Ogólnie to słodziutkie i mięciutkie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się Margaret-chan ^o^ cieszę się, że wyszło słodziutkie i mięciutkie

      Usuń